Pokazywanie postów oznaczonych etykietą komentarze. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą komentarze. Pokaż wszystkie posty

niedziela, 19 lutego 2017

Berlinale 2017

Co roku na całym świecie odbywa się tysiące festiwali filmowych. Setki z nich to festiwale międzynarodowe. Jednak tylko trzynaście zaliczanych jest do tak zwanej klasy „A”, czyli międzynarodowych festiwali konkursowych - imprez akredytowanych przez Międzynarodową Federację Zrzeszeń Producentów Filmowych. Do nich zaliczają się, m.in. festiwale w Karlowych Warach, Locarno, Montrealu, San Sebastian, Tokio, czy… Warszawie. Są to wydarzenia cieszące się największym rozgłosem, a przyznawane na nich nagrody sporo znaczą w świecie filmowym. Jednak, jak mi się wydaje, tylko trzy, z trzynastu festiwali listy „A”, zna chyba każdy. Są to festiwale w Cannes, Wenecji i Berlinie.

Mam wrażenie, że numerem jeden niezmiennie pozostaje Cannes. To w ramach konkursu rozgrywanego na Lazurowym Wybrzeżu, odbywają się światowe premiery najnowszych dzieł najwybitniejszych twórców. To w Cannes rywalizują ze sobą Michael Haneke, Ken Loach, bracia Dardenne, czy Bella Tarr. Festiwal, choć przejawia odrobinę skrzywienie pro-francuskie, wydaje się być jednym z najbardziej miarodajnych przeglądów najciekawszych nowości w danym roku. Tym bardziej, że aby się zakwalifikować do prestiżowego konkursu głównego, trzeba prezentować bardzo wysoki poziom.

Podczas, gdy Cannes to wielkie nazwiska wielkich reżyserów, Berlinale skupia się często na ciekawych produkcjach z Europy Środkowej, Bałkanów. Zawsze sporo jest na nim dzieł twórców, nieznanych bliżej zwykłemu widzowi, z nieco bardziej egzotycznych filmowo stron świata, jak na przykład Chiny, Peru, Turcja czy Iran. Festiwal w Berlinie jest bliskim nam, nie tylko geograficznie. To tam chętnie prezentują swoje nowe filmy polscy twórcy. Co prawda, bez znaczących sukcesów, gdyż nigdy żadnemu polskiemu dziełu nie udało się wygrać konkursu głównego.

W ostatnich latach Berlinale wygrywały takie filmy, jak: „Grbavica" (9/10), „Małżeństwo Tui", „Elitarni" (3/10), „Gorzkie mleko" (6/10), „Miód" (8/10), „Rozstanie" (9/10), „Cezar musi umrzeć" (8/10), „Pozycja dziecka" (7/10), „Czarny węgiel, kruchy lód" (7/10), „Taxi-Teheran", czy „Fuocoammare. Ogień na morzu".

Dzisiaj zakończył się 67. Międzynarodowy Festiwal Filmowy w Berlinie. Główną nagrodę, Złotego Niedźwiedzia, zdobył węgierski film w reżyserii Ildikó Enyedi pt. „Testről és Lélekről”. Można przypuszczać, że faktycznie był to najlepszy film prezentowany w tegorocznym konkursie, gdyż niezależne jury Międzynarodowej Federacji Krytyki Filmowej było zgodne z jury konkursowym i także przyznało swoją nagrodę (FIPRESCI) temu dziełu. Na gali rozdania nagród nie zabrakło polskiego akcentu. Nagrodę im. Alfreda Bauera, dla filmu fabularnego, który otwiera horyzonty sztuki filmowej, otrzymała Agnieszka Holland za „Pokot”. Warto przypomnieć, że nie tak dawno, bo w 2009 roku, ta nagroda powędrowała do innego Polaka – Andrzeja Wajdy za film „Tatarak”.

Zainteresował Cię temat nagród filmowych?
Przeczytaj także: Rozdanie Oscarów – a co to mnie obchodzi!?

środa, 18 stycznia 2017

Kino (domowe) – czyli gdzie najlepiej oglądać filmy?

Kilka przemyśleń (i oczywistości) na temat dotyczący każdego miłośnika sztuki filmowej.

Współcześnie, filmy możemy oglądać, gdzie tylko chcemy. W autobusie na telefonie komórkowym, w samolocie korzystając z systemu pokładowego, w sypialni na laptopie, w salonie na telewizorze, w dedykowanej sali kina domowego na projektorze, w kinie plenerowym, studyjnym,  multipleksie itd.

Na nasz odbiór danego dzieła, w mniejszym lub większym stopniu, wpływa mnóstwo czynników towarzyszących naszemu seansowi oraz warunkujących jego jakość. Niska jakość seansu uniemożliwia pełen odbiór filmu, a tym samym dokonanie w miarę obiektywnej jego oceny. Oglądanie filmu w złych warunkach sprawia, że istotne szczegóły nam umykają, nie jesteśmy dostatecznie skoncentrowani oraz nie widzimy i nie słyszymy wszystkiego, co chcieli nam przekazać twórcy.

5D Cinema Optima

Na ogólne wrażenia z seansu wpływa nasz nastrój, aktualna zdolność do koncentracji na treści filmu oraz poziom zmęczenia. Trudno skupić się na fabule, gdy po naszej głowie biega mnóstwo myśli związanych z tym, co się nam przytrafiło lub co mamy jeszcze do zrobienia. Oglądanie wieczorem, po ciężkim dniu pracy, stonowanego kina intelektualnego nie jest dobrym pomysłem, szczególnie wtedy, gdy oczy same nam się zamykają. Z tym zagadnieniem wiąże się głównie dobór repertuaru odpowiednio dopasowanego do naszego aktualnego nastroju. Jednak to dość oczywiste.

Na warunki oglądania filmu składają się, poza jakością obrazu i dźwięku, takie czynniki, jak poziom hałasu z zewnątrz i wewnątrz, oświetlenie pomieszczenia, odpowiednia temperatura, obecność innych ludzi oraz wygoda fotela lub kanapy. To również powszechnie wiadomo, jednak odnotować trzeba. Podczas seansu nie powinniśmy się skupiać na tym, że nie możemy rozprostować nóg, fotel ciśnie nas w plecy albo w połowie filmu musimy przykryć się kurtką, bo jest za zimno. W odbiorze nie może nam przeszkadzać sąsiad koszący trawę, współlokator rozmawiający przez telefon lub para chrupiąca popkorn, siedząca dwa rzędy obok. Niebo i chmury nie powinny odbijać się w ekranie naszego telewizora, a w ciemnych scenach nie powinna nas rozpraszać dioda odtwarzacza DVD… itd. itd.

Spełnienie, wyżej opisanych, minimalnych wymagań pozwalających na dobry seans filmowy jest możliwe chyba tylko w domu oraz dobrej sali kinowej.

MBP Jaworzno

To właśnie świątynie filmu powinny być najlepszymi miejscami do rozkoszowania się dziełami X muzy. Rzeczywiście, w kilku chlubnych przypadkach tak jest. Kina studyjne, oferujące najwyższej jakości repertuar i należycie dbające o zapewnienie jak najlepszych warunków podczas seansów, są doskonałymi miejscami dla wymagających kinomanów. Odwiedzają je świadomi widzowie, którzy podczas seansu raczej nie sprawdzają facebooka i nie hałasują torebkami czipsów. Sale kinowe są zaprojektowane przez profesjonalistów, dzięki czemu mają doskonałe parametry akustyczne, w środku panuje zupełna ciemność, a wysokiej jakości i odpowiednich rozmiarów obraz  pozwala nam zapomnieć o codzienności. Tak doskonałe warunki projekcji są trudne do osiągnięcia w domu, wiążą się z wydawaniem astronomicznych kwot na pomieszczenie i sprzęt audio-video.

Niestety, dobre kina to rzadkość. Dostępne są zaledwie w kilku miejscach w Polsce. Nie zawsze są nam po drodze. Nie zawsze grają w nich filmy, które akurat chcemy zobaczyć. Nie zawsze pasuje nam godzina seansu. Musimy stracić trochę czasu na dojazd do kina. Film oglądamy w jednej sali wraz z obcymi ludźmi, więc nie możemy się wygodnie położyć ze szklaną ulubionego napoju w ręce.

Nic więc dziwnego, że większość z nas najwięcej filmów ogląda w domu. Warto zatem zadbać o to, by warunki projekcji były tam jak najlepsze.

RMS.pl

Wydawać by się mogło, że największym problemem może być tutaj konieczność wydania kilkudziesięciu tysięcy złotych na wysokiej klasy sprzęt audio-video. Elektronika jest oczywiście istotna, ale najczęściej największym problemem są nasze warunki mieszkaniowe. Optymalnie byłoby, gdybyśmy mogli stworzyć własną salę kinową w osobnym pomieszczeniu.

Osobne pomieszczenie jest wręcz niezbędne, jeżeli nie chcemy iść na zbyt wiele kompromisów. Nie chodzi tu tylko o zabawki dzieci rozrzucone na dywanie oraz możliwość dobrego rozstawienia kolumn, ale o wiele innych, istotniejszych elementów.

Profesjonalne kino wymaga odpowiedniej adaptacji akustycznej. Składa się na nią wytłumienie hałasów dobiegających z zewnątrz (ruch uliczny, odgłosy dochodzące z innych pokojów) oraz, a może przede wszystkim, izolacja hałasów dobiegających z kina domowego, które mógłby budzić sąsiadów oraz przeszkadzać w sąsiednich pokojach. Ze względu na właściwości niskich częstotliwości, które w kinie pełnią znaczącą rolę, jest to zadanie dość trudne i kosztochłonne. Wreszcie, w samym pomieszczeniu muszą być odpowiednie warunki odsłuchowe – odpowiedni czas pogłosu, eliminacja fal stojących itd. Należy pamiętać, że akustyka pomieszczenia odsłuchowego jest równie (a może nawet bardziej) istotna, jak jakość samego systemu audio (źródło + odtwarzacze + wzmacniacze + głośniki).

Pomieszczenie powinno mieć odpowiedni metraż oraz proporcje (długość x szerokość x wysokość). Ściany powinny być możliwie jak najciemniejsze (czarny welur), aby światło dobijające się od ścian nie wracało na ekran i nie pogarszało jakości obrazu. Odległość foteli, wielkość ekranu, rozmieszczenie mebli powinno być wynikiem odpowiednich obliczeń. Jeżeli kogoś interesuje budowa takiego pomieszczenia, odsyłam do tego tematu z forum audiostereo.

Jak widać, nie sposób spełnić nawet części z tych wymagań w zwykłym salonie, a mało kogo stać na osobne pomieszczenie przeznaczone tylko dla potrzeb kina domowego.

hdcinema.pl

Warto się nie zniechęcać i zastosować rozwiązania adekwatne do naszych warunków i możliwości - chociaż trochę poprawić istniejący system w naszym salonie / sypialni albo spełnić swoje marzenie poprzez budowę małego kącika audio-video w zwykłym, wielofunkcyjnym pomieszczeniu.

Optymalną wielkością ekranu, pozwalającą uzyskać najlepsze wrażenia kinowe, jest wypełnienie obrazem 36-40 stopni pola widzenia widza. Aby uzyskać taki współczynnik, powinniśmy usiąść, np. w odległości 1,8 m od telewizora o przekątnej obrazu 55” lub w odległości 3,1 m od ekranu 100”. Ekran powinien być tak umiejscowiony, aby linia naszego wzroku znajdowała się na 1/3 wysokości ekranu.

Ceny projektorów do kina domowego zaczynają się od 2800 zł. Warto rozważyć zakup takiego urządzenia, zamiast telewizora. Nic nie stoi na przeszkodzie, aby początkowo zamiast ekranu używać choćby białej lub szarej ściany. Wrażenia z odbioru ulubionych filmów w fullHD na ponad 100" są świetne. Projektory nie lubią światła dziennego, ale mówimy tu o oglądaniu filmów, a nie seriali w TV w słoneczne letnie południe. Poza tym, nowe projektory kinowo-salonowe są bardzo jasne i bez trudu poradzą sobie w niecałkowicie zaciemnionym pokoju. Należy jednak pamiętać, że najwyższą jakość obrazu uzyskamy na profesjonalnym ekranie, przy braku innych źródeł światła, w pomieszczeniu z ciemnymi ścianami, po kalibracji projektora do naszych warunków.

W kinie domowym istotny jest również dźwięk. Współcześnie standardem są systemy wielokanałowe. Dzięki nim możemy usłyszeć, skąd dobiega danych głos. Efekt ten osiągniemy poprzez odpowiednie rozstawienie głośników. Kolumny przednie wraz z miejscem odsłuchowym powinny tworzyć trójkąt równoboczny, a głośnik centralny powinien znajdować się na środku ekranu. W zależności od zastosowanego systemu sześcio, osmio czy więcej głośnikowego, najlepsze rezultaty uzyskamy odpowiednio ustawiając kolumny oraz eliminując pierwsze odbicia dźwięku od ścian, sufitu i podłogi. W kinach domowych istotny jest również dobór odpowiedniego głośnika niskotonowego (subwoofera). Naszym celem powinno być uzyskanie możliwie najbardziej realistycznego dźwięku.

Kompleksowym projektowaniem kin domowych zajmują się profesjonalne firmy. Najlepiej, aby projekt kina domowego powstał już na etapie budowy domu. Wszystkie elementy kina (obraz, dźwięk, oświetlenie, wystrój) powinny ze sobą współgrać, co jest niezwykle trudne do osiągnięcia. Jeszcze trudniejsze jest odpowiednie zaadaptowanie już istniejącego salonu, aby - zachowują wszystkie jego funkcje użytkowe oraz reprezentacyjny wystrój - uzyskać odpowiednie warunki do projekcji oraz klimat kina.

Heyne 2013, digitaltrends

Nie chcąc kończyć na samych ogólnikach, proponuję budżetowy zestaw minimum na początek przygody z "dużym" kinem domowym:

1.  projektor full HD - nowy od 2800 zł lub używany od 1600 zł

2. ekran samoróbka w postaci pomalowanej matową farbą płyty HDF w czarnej ramie to koszt 300 zł (plus trochę czasu i podstawowe umiejętności) albo wygładzona szara lub biała ściana 200 zł

3. markowy amplituner z zestawem małych głośników 5.1 - od 2300 zł albo używany zestaw z większymi kolumnami od 1700 zł;

4. komputer jako źródło obrazu i dźwięku (po HDMI)

Nawet taki, możliwie najtańszy zestaw, może przewyższyć jakością obrazu i dźwięku salę kinową zwykłego multipleksu. Z czasem warto dokupić dobry ekran, odtwarzacz, wymienić głośniki lub projektor.

Warto pokombinować, aby znaleźć w domu przestrzeń dla takiej, choćby najtajniejszej i najbardziej amatorskiej instalacji. Możliwość oglądania wybranych przez siebie filmów na dużym ekranie, leżąc na własnej sofie ze szklaneczką ulubionego trunku - bezcenne.

A w jakich warunkach Ty oglądasz filmy?
Może zainspirowałem Cię do zmiany czegoś w Twoim "kinie domowym"?

poniedziałek, 1 grudnia 2014

Czarne słońca

Film ten jest niesamowity, oryginalny, punk rockowy, industrialny, bardzo wyrazisty. Pełno w nim dymu i niepokojącej muzyki Kultu. Znajdziecie w nim sporo nieoczywistych, często metaforycznych treści, trochę pokręconą, oderwaną od ziemi fabułę.

"Czarne słońca" to jedno z tych dzieł, które można pokochać lub wyłączyć po dziesięciu minutach, ale na pewno trzeba je docenić. Jaka będzie Wasza reakcja? Przekonajcie się sami:

 
Czarne słońca
reż. Jerzy Zalewski, 1992

niedziela, 2 marca 2014

Rozdanie Oscarów - a co mnie to obchodzi!?

Na łamach internetowego serwisu TVN24.pl, ukazał się dzisiaj tekst zatytułowany „10 powodów, dlaczego Oscar NIE jest najważniejszą nagrodą filmową na świecie”.  Z treścią artykułu warto się zapoznać, choć to bardziej szukanie sensacji, niż  głębszy wywód.  Natchnął on mnie jednak do napisania tutaj kilku zdań na podobny temat.

Oscary są bardzo ważnymi nagrodami filmowymi,  za którymi stoi kilka poważnych atutów. Pierwsze rozdano już w 1929 roku, podczas gdy najstarszy festiwal rozpoczęto w 1932 w Wenecji. Z ich przyznawaniem wiążą się ogromne pieniądze. Zarówno te, które wytwórnie przeznaczają na promocję swoich filmów, jak również te, które przynosi oglądana na całym świecie gala wręczania nagród, aż do dolarów, które zarobią filmy nagrodzone statuetkami poprzez zwiększone zainteresowanie ich pokazami, wydaniami DVD, emisjami w telewizji. Oscar ma także dobrą, rozpoznawalną na całym świecie markę i logo. To jeden z istotnych elementów kultury masowej. Filmy oscarowe ogląda się na całym świecie. To najważniejsza nagroda jednego z największych na świecie ośrodków filmowych – Hollywood, które rocznie wytwarza tysiące wielkich produkcji.


Jednak, jak to z produktami przemysłu filmowego bywa, silnie działają tutaj prawa ekonomii, a realna wartość artystyczna często przestaje mieć jakiekolwiek znaczenie. Zatem na Oscara może liczyć tylko taki film, który jest przystępny i swoją treścią wychodzi naprzeciw jak najszerszemu gronu amerykańskich odbiorców. Nie może być to film trudny, nudny, o niepopularnej lub zanadto ambitnej tematyce. Musi być zrozumiały w USA i swoją fabułą interesować jak najwięcej ludzi. W tym kontekście oscarowy film nie różni się niczym od dobrego hamburgera. Ma smakować jak największej liczbie osób, jak najwięcej konsumentów ma go kupić, polubić. Musi być modny, a nie w pełni wartościowy i zdrowy. Ma być dla jak najszerszego grona odbiorów, a nie perfekcyjnie wykonany przez największym mistrzów kuchni z najwyższej jakości składników.

Dlaczego to takie ważne? Oscary przyznaje Amerykańska Akademia Sztuki i Wiedzy Filmowej. Składa się z kilku tysięcy członków (nie wiadomo dokładnie ilu). Są to głównie nominowani do Oscara, którzy zasiadają w niej dożywotnio. Jak się łatwo domyśleć, większości z nich nie chce się oglądać wszystkich filmów, które w danym roku trafiają do kin i potencjalnie mogą  zasłużyć na Oscara. Nawet pewnie nie chce się im oglądać wszystkich nominowanych do tej nagrody (plotki).  Członkowie Akademii są anonimowi. Mogą być stronniczy, kapryśni i… możemy iść z wymienianiem dalej. Do głosowania nie muszą się wcale przykładać, nie muszą wybierać najlepszego filmu, a ten, na którym bawili się najlepiej.

Wreszcie, dla całkowitej jasności (od tego powinienem właściwie zacząć). Akademia Filmowa to Akademia USA, której zadaniem w pierwszej kolejności jest nagrodzić najlepsze filmy z USA, następnie filmy, które w minionym roku pojawiły się na ekranach kin w USA (99% to filmy anglojęzyczne, bo Amerykanie nie chodzą do kina na filmy z napisami). Wreszcie, jest jedna kategoria dla filmów, które nie są po angielsku, a zostały wyświetlone w kinach w USA (często specjalnie tylko po to, aby mieć szansę na Oscara). I koniec.


Inne kraje mają swoje Akademie Filmowe, które analogicznie przyznają nagrody filmom wyprodukowanych przez ich kraje i wyświetlone w kinach na ternie ich krajów. Brytyjczycy rozdają nagrody BAFTA, Francuzi Cezary, Hiszpanie Goya, a Polacy Orły. Gdyby nie siła przebicia i długa historia Oscarów to interesowalibyśmy się nimi tak samo, jak włoskimi Donatello. Do tego mamy ogólnoeuropejską akademię, która na podobnych zasadach co roku przyznaje nagrody najlepszym filmom z całego kontynentu (dawne Feliksy). Jeżeli już miałbym się czymś takim interesować z wypiekami na twarzy, to oglądałbym rozdanie Europejskich Nagród Filmowych.

Są jednak także nagrody, które wręcza się najlepszym filmom niezależnie od kraju pochodzenia i języka, w jakim powstał. To nagrody przyznawane na festiwalach filmowych. Mają onw różną rangę krajową lub międzynarodową. Obecnie według FIAPF jest 13 najważniejszych festiwali międzynarodowych (klasa A). Swoje filmy na nie zgłaszają najwybitniejsi twórcy. Przechodzą one ostrą selekcję zanim znajdą się w konkursie głównym. Podczas konkursu nieanonimowe i nieprzypadkowe jury nagradza najwybitniejsze dzieła. Za najważniejsze nagrody filmowe uznaje się – Złotą Palmę z Cannes, Złotego Lwa z Wenecji i Złotego Niedźwiedzia z Berlina. Filmy nagrodzone tymi statuetkami zazwyczaj okazują się najlepszymi na świecie w danym roku i często zapisują się w kanonie klasyki kina.


Ponadto chciałbym zwrócić uwagę na nagrody FIPRESCI. To organizacja zrzeszająca najwybitniejszych krytyków filmowych z całego świata. Przyznaje własne wyróżnienia, w tym również na najważniejszych festiwalach. Często ich decyzja jest taka sama, jak decyzja jury festiwalowego, co potwierdza fakt, że wygrał rzeczywiście najlepszy film. Czasem jednak nagrodę FIPRESCI otrzymuje inny tytuł, na który również warto zwrócić uwagę.

Podsumowując. Oscar jest najważniejszą nagrodą amerykańskiego przemysłu filmowego (dział gospodarki narodowej, wielki biznes wytwarzający produkty sprzedawane w kinach, eksportowane na cały świat). Nijak ma się jednak do sztuki filmowej.


Pisałem z głowy. Jeżeli coś pokręciłem to poprawcie, ja sprostuję. 

wtorek, 4 października 2011

Kino piwniczne 2011

Blog to ponoć internetowy pamiętnik, więc - ku pamięci - opowiem, co ostatnio robiłem.

Kilka dni z moich tegorocznych, krótkich wakacji postanowiłem poświęcić na oglądanie filmów. Wreszcie jest czas, ochota i... warunki. Wraz z moim rozrywkowym wujkiem, z którym już w altance oglądaliśmy filmy seriami (Letnie kino szołerkowe 2007), musieliśmy wymyślić coś nowego. Najpierw, pewnego ciepłego wrześniowego wieczora, na białej ścianie jego domu wyświetliliśmy "13. dzielnicę". Ogromny obraz na ścianie, trochę wyżej Wielki Wóz na rozgwieżdżonym niebie i odgłosy walki dobiegające z mocno podkręconych głośników. Było fajnie, ale za zimno, za wilgotno i do tego pełno gapiów przeszkadzających w oglądaniu. Podsumowując, pomysł dobry, ale mało praktyczny, więc kombinowaliśmy dalej.

Drugi pomysł spodobał się nam bardziej - kino w piwnicy!

Wujek niedawno dostał w spadku spore pomieszczenie w piwnicy (5m x 4,5m). Rozpadające się ściany, pełno gnijących jabłek (to był magazyn na owoce) i krata zamiast okna.  Nie zastanawiając się długo, wujek zabrał się do roboty wcielając w życie swoje i moje pomysły. Wstawił okno, wytynkował ściany, na podłodze wyłożył dywany, ustawił meble. Następnie poprowadziliśmy kable, rozstawiliśmy głośniki, pomalowaliśmy ścianę i pospawaliśmy półkę na projektor. Od pięciu dni w naszym kinie oglądamy filmy. Wszyscy wiedzą, że seanse rozpoczynają się o 19.00. Frekwencja jest różna: od 2 do 10 osób. Do tej pory obejrzeliśmy następujące tytuły:

Generał (1998) moja ocena 7/10
Ballada o żołnierzu (1959) moja ocena 7/10
Pokolenie (1954) moja ocena 6/10
Świat się śmieje (1934)  moja ocena 5/10
Cotton Club (1984)  moja ocena 4/10
Bez przebaczenia (1992)  moja ocena 8/10
Droga na Zachód (1961) moja ocena 5/10
Mississippi w ogniu (1988)  moja ocena 7/10
Essential Killing (2010) moja ocena 5/10
Made in Poland (2010) moja ocena 7/10
Przetrwać w Nowym Jorku (1995)  moja ocena 7/10


Niestety, jutro pora rozpoczynać rok akademicki. Czas, aby zajrzeć do kina piwnicznego, będzie (o ile w ogóle będzie) teraz tylko w weekendy. Planujemy z wujkiem cały czas modernizować nasze kino. Na suficie mają się znaleźć wytłoczki po jajkach, na ścianie zainstalować trzeba będzie kaloryfer. Zawsze marzyłem o własnym kinie domowym z prawdziwego zdarzenia :-))

poniedziałek, 20 czerwca 2011

Puk, puk.

Daję znak życia - tak, tak, wciąż żyję i mam się dobrze.

Od lutego niczego nie oglądałem, bo a to bardzo intensywny i krótki semestr na studiach. A to od Wielkanocy praktycznie już sesja. Kilka tygodni ćwiczeń terenowych, później ćwiczenia w górach, następnie zaliczenia z drugiego kierunku i oto mam wakacje... i pracę sezonową. Mam nadzieję, że coś uda mi się obejrzeć.

W tym czasie starałem się śledzić najważniejsze wydarzenia ze świata kina - Cannes, Gdynia i takie tam. Mimo wszystko, raczej jestem do tyłu ze wszystkimi informacjami i premierami.

Pozdrawiam wszystkich, pytam co u Was i już wklejam recenzję.

poniedziałek, 21 lutego 2011

61. Festiwal Filmowy w Berlinie

Jestem trochę opóźniony, gdyż zbyt często wiadomość filmowych nie czytam i dopiero dzisiaj sprawdziłem, kto wygrał w Berlinie.

Ku wielkiej mojej radości, nasz ulubieniec - Bela Tarr - otrzymał za swój nowy film wiele prestiżowych nagród. Przede wszystkim cieszącą się moim ogromnym szacunkiem FIPRESCI w kategorii Najlepszy film. Ponadto zgarnął Srebrnego Niedźwiedzia. Gratulacje. Filmu "A Torinói ló" już nie mogę się doczekać.

Dodatkowo cieszę się, że na liście nagrodzonych znalazły się polskie nazwiska.

sobota, 11 grudnia 2010

Przepraszam, ale...

Brutalna rzeczywistość szybko zweryfikowała moje zamiary. Nie mam czasu, ochoty albo natchnienia, by regularnie pisać o każdym obejrzanym filmie. Muszę się nakręcić, wciągnąć w temat, aby skutecznie odskoczyć od niefilmowej rzeczywistości i dzięki temu móc z przyjemnością dzielić się swoimi wrażeniami z czytelnikami tego bloga (o ile tacy w ogóle istnieją).

Nie daje rady recenzować każdego tytuły, który zdarza mi się oglądać, więc, zadowalając się okruszkami, zamieszczać będę tu tylko komentarze do tych obrazów, których datę seansu los umiejscowił w mniej przeładowanymi obowiązkami terminach.

Teraz grzecznie przywołuję się do porządku i zaczynam zamieszczać nowe mini-recenzje...

sobota, 16 października 2010

Dzień dobry!

Zawsze po seansie czuję potrzebę napisania czegoś, zdania same układają mi się w głowie. Nie wiem, czy to nawyk, efekt wieloletnich doświadczeń blogowania na FilmWebie, czy chęć podzielenia się swoimi przemyśleniami, opiniami, krytycznymi uwagami. To, że po skończonym seansie siadam do komputera i piszę, wydawało mi się zawsze tak naturalne, że aż dziwnie było tego nie robić.

Od czasu, gdy życie w moich kręgach na FilmWebie wymarło a on sam przestał działać jak należy, mało obejrzałem. Paradoksalnie podczas długich, pięciomiesięcznych wakacji nie było czasu ani ochoty. Teraz, wraz z rozpoczęciem roku akademickiego, wracam do regularnego oglądania. Na filmy mogę przeznaczyć góra kilka godzin tygodniowo, bo natłok zajęć jest spory, ale ponoć dla chcącego nic trudnego.

Oglądanie dobrych filmów samo w sobie niesie wiele satysfakcji, dostarcza wrażeń estetycznych, emocjonalnych, tematów do przemyśleń, ale dopiero, gdy podzieli się z kimś swoją opinią, seans można uznać za zakończony.

Od dzisiaj tutaj będę kończył moje seanse. Czasem w jednym, dwóch zdaniach, czasem w kilkunastu, ale zawsze. Taką przynajmniej mam nadzieję.