piątek, 27 września 2013

Wałęsa. Człowiek z nadziei

Tego filmu nie muszę nikomu polecać ani odradzać. Większość z Was, prędzej lub później, i tak go zobaczy.

Niewątpliwie największym jego atutem jest temat. Z jednej strony kontrowersyjny, z drugiej bardzo chwytliwy, od razu kojarzący się, powiązany z historią najnowszą naszego kraju i całej Europy Środkowej. To on sprawia, że do kina popędzą zarówno wycieczki szkolne, jak na niesławne ekranizacje lektur, ale także młodzież 60+, która będzie chciała powspominać minione lata. Wreszcie, do kina pójdą osoby zainteresowane historią, polityką, filmem. 

2xW - nie dość, że Wałęsa to jeszcze Wajda - i jak tu nie ma zostać pobity rekord frekwencji? Ten film ma murowany sukces komercyjny niezależnie od tego, jaki zły on by nie był. Sukces promocyjny osiągnął jeszcze przed oficjalną premierą na festiwalu w Wenecji. Za granicą Lecha Wałęsę znają prawie wszyscy, Wajdę większość, więc połączenie sił dwóch panów na W. jest wielką szansą na reklamę Polski i polskiego kina.


Wierzę, że wreszcie do Polski przyleci Oscar w kategorii "Najlepszy film nieanglojęzyczny". "Człowiek z nadziei" jest dziełem bardzo przystępnym i pełnym humoru. Do tego sam reklamuje się swoim tytułem i dzięki niemu wzbudza ogromne zainteresowanie za granicą. Chwilami przypomina wręcz amerykańską, hollywoodzką sieczkę, więc nasz oczywisty kandydat do Oscara ma spore szanse, aby tę nagrodę zdobyć. Mogłaby ona być wynagrodzeniem nie tyle wątpliwej jakości samego obrazu, ale stanowić pomnik dla Wałęsy i Wajdy, który wielokrotnie był nominowany w tej kategorii, a dostał Oscara tylko za całokształt twórczości.















Ten film to produkt polski. Rzemieślniczo wykonana laurka dla Lecha Wałęsy. Wszystkie kolejne sceny z życia szefa Solidarności zostały odfajkowane poprzez bardziej lub mniej dokładne ich wykonanie, sfilmowanie i zmontowanie.

To film przystępny, robiony pod bardzo szeroką publiczność, więc ogląda się go bardzo dobrze. Dwie godziny mijają szybko. Zaskakująco dużo w tym wszystkim humoru, żartu, można chwilami na prawdę się pośmiać.

Jest tu sporo scen podkreślających charakter Lecha Wałęsy. Jak to w biografii, całość skupia się przede wszystkim na tytułowym bohaterze pozostawiając tło historyczne daleko w tle. Niestety, z tego powodu czasem trudno dojść do tego, co się aktualnie dzieje i, np. po co bohaterowie siedzą gdzieś zamknięci. Poza tym, kolejne wydarzenia nie zawsze są ze sobą spójne i jedne nie do końca wynikają z drugich. Niektóre są przesadnie rozwleczone, inne mocno pourywane i rzucone ni stąd, ni zowąd.

Nie zachwyca montaż. Sprawia wrażenie, że film był w pośpiechu sklejany, bo terminy goniły, zbliżał się festiwal i film trzeba było pokazywać. Niestaranna charakteryzacja powoduje, że Wałęsa nienaturalnie szybko zmienia swój wygląd, np. po 4 latach nagle wygląda 20 lat starzej i jest cały siwy. Może to dezorientować widzów.















O jakieś spójnej estetyce filmu również trudno mówić. Początek jest nakręcony jak serial z TVN-u. Później widzimy ratowanie scenariusza i opieranie fabuły o sprawdzony motyw wywiadu z przeplataniem zdjęć archiwalny, stylizowanych na archiwalne oraz dziejących się na bieżąco. Wszystko to jednak sprawia wrażenie bylejakości. Jakby nikt nie miał pomysłu na ten film i sięgnął do szuflady po sprawdzone, gotowe modele z przed 30 lat. 

Ogólnie trudno doszukać się tutaj czegoś filmowo dobrego. Nie ma żadnych pomysłów reżyserskich (nie to, co w "Tataraku"). Nie ma nawet chwili na zatrzymanie się, wprowadzenie jakiegoś elementu poetyckiego, jakieś metafory, symbolu. Wszystko zostaje podane na talerzu, jest prostackie do bólu.

W politykę na pewno wdawał się nie będę, ale na pewno sporo osób zauważy podkreślanie na każdym kroku tego, jakie to były czasy, w jakiej to sytuacji był TW "Bolek", że musiał podpisać papier. Z drugiej, strony na ekranie również widać, że Wałęsa nie zawsze mądrze postępował i nie jest jakoś przesadnie kreowany na superbohatera.

Mi najbardziej podobała się rola Agnieszki Grochowskiej. Wykreowana przez nią Danuta Wałęsa nie tylko błyszczała na ekranie, ale także sceny z jej udziałem posiadały największy ładunek emocjonalny. Jeszcze jeden plus mogę dać za polskie, rockowe przeboje puszczane w tle. 

Całość w miarę przyzwoita, da się oglądać. 


Wałęsa. Człowiek z nadziei
reż. Andrzej Wajda, 2013

Moja ocena: 4 /10