Bo to także jest jedna wielka metafora. Dzieło otwarte na różne interpretacje. Kino kontemplacyjne pozwalające widzom smakować przepięknych zdjęć jak zwykle świetnego Adama Sikory, wsłuchiwać się w doskonale dobrane i zmontowane dźwięki oraz rozmyślać, rozmyślać, zagłębiać się w symbolikę.

Ojciec syna prowadzi przez las, syn ojcowi jest podporą w ostatnich dniach jego życia. Brak słów - same obrazy, gesty, spojrzenia i... emocje! Doskonale uchwycona więź między bohaterami, wzajemna miłość i troska.
Dzieło nietypowe. W wielu recenzjach i komentarzach spotykam się ze zdziwieniem, że na tak niecodzienny film zgodzili się producenci, że dali Dumale wolną rękę i całkowitą swobodę artystyczną. Czy to aż takie dziwne? Widocznie u nas tak.

Moje oczekiwania wobec tego obrazu były spore, ale zostały w pełni zaspokojone. Skrajnie nieprzystępne to kino, kierowane tylko dla wąskiego grona odbiorców... skrajnie nieprzystępne, ale jednocześnie niesamowicie piękne, w które kto się zanurzy, zyskać może niezapomniane doznania duchowe i estetyczne.
Skoro już nawiązałem do poprzedniej mojej recenzji, to odpowiem na pytanie - „Valhalla Rising” czy “Las”? To kwestia indywidualna. Mi bliższy jest facet z kijem w polskim lesie, niż Wiking z mieczem na szkockich wzgórzach. Tym bardziej, że u Dumały dłużyzny nie są puste, a ewentualne porównania do Tarkowskiego lub Tarra, moim zdaniem, trafione, a podobieństwa wyraźne.
„Las” bardzo mi się podobał. Piękny film.

Trzeba będzie w końcu sprawdzić ten tytuł!
OdpowiedzUsuń