Dziesięcioletni chłopiec nie ma nikogo poza ojcem, który
jest dla niego chłodny i szorstki. Twardą ręką wydaje rozkazy i zakazy.
Nie pozwala dziecku nawet posiadać własnego zwierzątka, które mogłoby stać się jego
jedynym przyjacielem. W tej sytuacji chłopcu pozostaje samotność i wymyślone rozmowy
telefoniczne z mamą, która nie żyje. Zarówno on, jak i jego tata, najwyraźniej
nie doszli do siebie po jej pogrzebie.
Tutaj filmowi z pomocą przychodzi motyw przewodni, czyli
ptak, który wypadł z gniazda. Tytułowa kawka sprawia, że tę historię coś
wyróżnia, że może ją zapamiętam na chwilę dłużej. Sceny zabaw dziecka z jego nowym
przyjacielem wypadają korzystnie.
Ponadto całość jest jakaś inna, trochę dziwniejsza, niż podobne dzieła. W końcu nie codziennie mam okazję oglądać film z Holandii. "Kauwboy"
to debiut, ale czuć w nim delikatnie odmienność reprezentowanego skrawka Europy.
Czy jednak można "Chłopca i kawkę" nazwać dobrym
filmem? Moim zdaniem, nie.
Historia doskonale wpisuje się sprawdzony schemat. Ma się wrażenie,
że już to się wszystko gdzieś widziało, a pojawiające się kolejne wątki tylko w
tym utwierdzają. W dodatku żadnych głębszych lub nowych treści fabuła nie rodzi
sprowadzając się do tego, że następuje przemiana i tata wreszcie przytula syna mówiąc
"przepraszam". Strasznie to płytkie, miałkie, nieproporcjonalne do
czasu trwania.
Reasumując. Film ambitny, ale ubogi w treść. Fabuła
schematyczna, z ciekawym motywem. Wykonanie porządne, czuć odmienność, inność
holenderskiej produkcji. Całość dosyć sympatyczna, do pooglądania bez nadziei,
że coś się z niej wyniesie.
Kauwboy. Chłopiec i kawka
reż. Boudewijn Koole, 2012
Moja ocena: 5 /10