piątek, 23 listopada 2012

Pokłosie

Nasz kandydat do Oscara?

Po seansie większości nowych, polskich filmów pozostaje ten sam posmak niechlujności ich twórców, większego lub mniejszego niedopracowania. Widać to w „Pokłosiu” już w kilku pierwszych ujęciach. Leci inny samolot, ląduje inny, pasażerowie wychodzą z innego, a na końcu, z rozmowy bohaterów dowiadujemy się, że Franek wrócił z Chicago, skąd przylatują całkiem inne maszyny. Może ktoś mógłby tego nie zauważyć, ale wystarczy mieć jakiekolwiek pojęcie o lotnictwie lub być po prostu spostrzegawczym, aby to dostrzec. Tym bardziej, że bohater później wsiada do pociągu i… dobra, dobra, już sobie daruję. 


Takich wpadek jest w tym filmie więcej, ale na szczęście w trakcie trwania seansu wpadłem w wir wydarzeń i przestałem je odnotowywać. Fabuła bowiem jest interesująca. Przede wszystkim porusza trudny, bolesny i arcyciekawy temat (i chwała twórcom za to). Poza tym, robi to w bardzo przystępnej dla widza konwencji thrillera ze śledztwem w roli głównej. Mimo tego, że w mediach trąbią, iż jest to dzieło traktujące o pogromie Żydów w Jedwabnem, kolejne wydarzenia śledzi się z wypiekami na twarzy, jakby nie było jasne, co będzie dalej. Jest napięcie, jest też tajemnica.


Niestety nasze kino w ostatnich latach nie może pochwalić się zbyt wieloma produkcjami na światowym poziomie, więc pozostaje nam cieszyć się z każdego udanego. Do udanych na pewno zaliczyć należy „PokłosiePasikowskiego. Od czasu kilku lat nie było lepszego polskiego filmu lub ja go nie widziałem. Uważam, że powinien to być nasz kandydat do Oscara. Wiem, w jakim świetle przedstawia Polskę i Polaków, ale chyba tylko dojrzałe narody potrafią krytycznie spojrzeć na własne nieczyste ręce. Pod względem jego szans na statuetkę Amerykańskiej Akademii Filmowej, w mojej ocenie, jest wymarzony. Po pierwsze jest o Żydach, pod drugie jest łatwy w odbiorze i ubrany w kostium thrillera, po trzecie prezentuje oscarowy poziom. "Poziom oscarowy" nie należy traktować jako komplement, rzecz jasna.

Tym bardziej warto zobaczyć ten film. Ogląda się go dobrze, porusza ważne treści, zrobiony i zagrany jest porządnie.


Pokłosie
reż. Władysław Pasikowski, 2012

Moja ocena: 7 /10

3 komentarze:

  1. Znaczy się "Róży" nie widziałeś? :)
    A "W Ciemności"?

    OdpowiedzUsuń
  2. Widziałem oba, oba nie oceniłem wysoko. Dla "W ciemności" nawet znalazło się troszeczkę miejsca na tym blogu.

    Moim zdaniem najlepsze polskie filmy ostatnich 5 lat to "Las" Dumały i "Królik po berlińsku" Konopki. W dalszej kolejności mógłbym wymienić takie tytuły, jak "Tatarak", "Rewers", "Dom zły", "Jeszcze nie wieczór", "Made in Poland". I dopiero za nimi w moim prywatnym rankingu znalazłby się miejsce na "Różę".

    Pozdro.

    OdpowiedzUsuń
  3. Od dawna mam w planach obejrzenie "Pokłosia". Boję się jednak, że mogę się rozczarować. Po zwiastunie mam wrażenie, że Pasikowski poszedł bardziej w stronę sensacji, przyćmiewając odrobinę istotę filmu. No ale tak, jak nie ocenia się książki po okładce, tak nie mam zamiaru oceniać filmu po zwiastunie.

    OdpowiedzUsuń