Może ktoś powiedzieć, że to kolejny polski niedorobiony
film. Będzie miał rację. Dźwięk słaby. Czasami wypowiadane słowa wydają się nie
pasować do ruchu warg. Sceny trudniejsze do zrealizowania są wykonane na
poziomie produkcji amatorskich. Już podczas pierwszych sekund można się zrazić.
Dziewczynki wypowiadają swoje kwestie do bólu sztucznie (jakby recytowały
wierszyk), a śmierć jednej z nich pod kołami TIR-a przypomina kino klasy B lub
jakąś parodię. Nie ma to jak nasze, niedofinansowane kino. A może to głównie
wina twórców, a nie braku pieniądzo-czasu zdjęciowego?
Cała ta historia jest bardzo obrazkowa. Strasznie prosta, wręcz przypomina baśnie takie, jak „Jaś i Małgosia” – dość odważne skojarzenie, ale moje osobiste :-)) Sporo tu także nawiązań do Biblii, które również objawiają się w sposobie opowiadania. Wszystko napisane jak od linijki. Bez zbędnych komplikacji, od początku do końca, jasno i przejrzyście. Tutaj pojawić się mogą skojarzenia z jakąś opowieścią ludową. Poza tym, może kogoś zrazić fakt, że dostaje wszystko na talerzu, ale trudno.
Cała ta historia jest bardzo obrazkowa. Strasznie prosta, wręcz przypomina baśnie takie, jak „Jaś i Małgosia” – dość odważne skojarzenie, ale moje osobiste :-)) Sporo tu także nawiązań do Biblii, które również objawiają się w sposobie opowiadania. Wszystko napisane jak od linijki. Bez zbędnych komplikacji, od początku do końca, jasno i przejrzyście. Tutaj pojawić się mogą skojarzenia z jakąś opowieścią ludową. Poza tym, może kogoś zrazić fakt, że dostaje wszystko na talerzu, ale trudno.
Jednak to przepiękny film! Wiele w nim metafizyki.
Bohaterowie żyją tu na ziemi, fizycznie, ale również
obserwować możemy ich życie duchowe. Oni zmieniają się na obu płaszczyznach.
Sporo mówią wprost o niebie, piekle, zbawieniu i Bogu, ale ich słowa są dobrze
uargumentowane ich działaniem. Na ekranie widać ludzkie słabości, lęki,
wątpliwości i ideały. Sama historia jest dosyć przystępna, przyjemna w odbiorze
i ubarwiona kilkoma bardzo pomysłowymi ujęciami. Wiele w niej miejsca na
kontemplację piękna przyrody oraz na pochwałę życia zgodnie z naturą. Można się zadumach, a nawet
wzruszyć.
"Requiem" o ostatni utwór znakomitego reżysera, Witolda Leszczyńskiego, twórcy takich dzieł, jak „Żywot Mateusza”, „Konopielka”,
„Siekierezada”. To film o Bartłomieju, lokalnym mówcy pogrzebowym, który od 40
lat udziela (lub też nie) „rekomendacji” do nieba. To także film o Bartku, który
spędza wolne chwile ze swoją krową czytając książkę pt. „Sens życia”. To obraz
o listonoszu, który dużo pije. To… dobra, nie będę opowiadać dalej, bo przecież
i tak sami film zobaczycie.
Requiem
reż. Witold Leszczyński, 2001
Moja ocena: 7 /10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz