czwartek, 3 stycznia 2013

Cezar musi umrzeć

Gdy śmierć Cezara nie przywraca wolności...

Bracia Taviani, laureaci znaku jakości „KYRTAPS Poleca!” za film „We władzy ojca”, są doskonałymi reżyserami. Udowodnili to już nie raz, a swoim najnowszym dziełem tylko potwierdzają moją opinię.

Zwycięzca Festiwalu w Berlinie, obraz „Cezar musi umrzeć”, ma wielką siłę wyrazu. Zawdzięcza to nie tylko koncertowi aktorskiemu prawdziwych więźniów(!), ale również świetnemu tempu oraz znakomitemu montażowi, który je udoskonala. Wiele w tym filmie jest przemyślanych ujęć i mistrzowsko rozpisanych scen, choć to w zasadzie półdokument.


Całość jest o tyle niezwykła, że więźniowie włoskiego zakładu karnego o zaostrzonym rygorze w murach swoich cel przygotowują się do wystawienia dramatu Szekspira „Juliusz Cezar”. Życie więzienne kryminalistów, morderców, członków mafii przeplata się z fabułą wystawianej przez nich sztuki i nadaje jej nowy wyraz. Wiele można dostrzec punktów wspólnych, analogii pomiędzy życiorysem aktorów, a fabułą dramatu. Dzięki temu sami bohaterowie przestają być dla widza zwykłymi zwyrodnialcami i ukazują swoje emocje, swoją ludzką twarz.


Ogląda się to znakomicie, lecz dopiero po zakończeniu przedstawienia następuje ostatni, krótki akt. Życie więźniów zderza się z rzeczywistością kontynuowania odsiadki. W tym momencie i my-widzowie, i oni, bohaterowie-więźniowie mają o czym myśleć.

Nietypowe, świetnie wykonane, głębokie kino. Mistrzowski film.
Gorąco polecam!


Cezar musi umrzeć
reż. Paolo Taviani, Vittorio Taviani, 2012

Moja ocena: 8 /10

2 komentarze:

  1. Jest u mnie na liście "must-see" od dłuższego czasu. Nawet polski dystrybutor widzę zainteresował się filmem

    OdpowiedzUsuń
  2. Polska premiera podobno 18 stycznia. W gdańskim Żaku grają codziennie o 20.00.

    OdpowiedzUsuń