Bracia Taviani, laureaci znaku jakości „KYRTAPS Poleca!” za
film „We władzy ojca”, są doskonałymi reżyserami. Udowodnili to już nie raz, a
swoim najnowszym dziełem tylko potwierdzają moją opinię.
Zwycięzca Festiwalu w Berlinie, obraz „Cezar musi umrzeć”,
ma wielką siłę wyrazu. Zawdzięcza to nie tylko koncertowi aktorskiemu
prawdziwych więźniów(!), ale również świetnemu tempu oraz znakomitemu
montażowi, który je udoskonala. Wiele w tym filmie jest przemyślanych ujęć i
mistrzowsko rozpisanych scen, choć to w zasadzie półdokument.
Całość jest o tyle niezwykła, że więźniowie włoskiego zakładu
karnego o zaostrzonym rygorze w murach swoich cel przygotowują się do
wystawienia dramatu Szekspira „Juliusz Cezar”. Życie więzienne kryminalistów, morderców,
członków mafii przeplata się z fabułą wystawianej przez nich sztuki i nadaje
jej nowy wyraz. Wiele można dostrzec punktów wspólnych, analogii pomiędzy
życiorysem aktorów, a fabułą dramatu. Dzięki temu sami bohaterowie przestają
być dla widza zwykłymi zwyrodnialcami i ukazują swoje emocje, swoją ludzką
twarz.
Ogląda się to znakomicie, lecz dopiero po zakończeniu przedstawienia
następuje ostatni, krótki akt. Życie więźniów zderza się z rzeczywistością
kontynuowania odsiadki. W tym momencie i my-widzowie, i oni,
bohaterowie-więźniowie mają o czym myśleć.
Nietypowe, świetnie wykonane, głębokie kino. Mistrzowski
film.
Gorąco polecam!
Cezar musi umrzeć
reż. Paolo Taviani, Vittorio Taviani, 2012
Moja ocena: 8 /10
Jest u mnie na liście "must-see" od dłuższego czasu. Nawet polski dystrybutor widzę zainteresował się filmem
OdpowiedzUsuńPolska premiera podobno 18 stycznia. W gdańskim Żaku grają codziennie o 20.00.
OdpowiedzUsuń