niedziela, 25 września 2011

13 Tzameti

Dawno nie widziałem tak dobrego thrillera. W zasadzie nie przypominam sobie innego, nazwijmy to nowego tytułu, który jednocześnie znakomicie trzymał w napięciu, był tajemniczy oraz wiarygodny psychologicznie i realistyczny.



My - jako widzowie - wiemy dokładnie tyle, ile bohater. Towarzyszymy mu, kroczymy idąc za kolejnymi wskazówkami znalezionymi w kopercie. Jest do zarobienia duża kasa, interes nielegalny. Trzeba coś dostarczyć komuś, może chodzi o jakieś prochy?

Wreszcie dowiadujemy się, po co dotarliśmy do celu... ale teraz nie można się już wycofać, jest na to za późno. I tu dopiero zaczyna się walka z samym sobą, tu rodzą się trudne pytania.



Ciekawe czarno-białe zdjęcia z małą głębią ostrości, zmęczone twarze starych biznesmenów-mafiozów i pot spływający po policzkach.

Bardzo ciekawa propozycja z filmografii pewnego gruzińskiego reżysera. Nic wielkiego, ale warto zobaczyć.



13 Tzameti
reż. Géla Babluani, 2005

Moja ocena: 7 /10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz