niedziela, 30 października 2011

Shortbus

Fabularne porno.

Sprawnie, umiejętnie, lekką ręką poprowadzona fabuła. W świat bohaterów jesteśmy wprowadzeni za pomocą podświetlanej makiety miasta. Oni żyją gdzieś w tych tekturowych budynkach, ich światło jest jednym z tysiąca świateł. Czasem, co można potraktować jako metaforę, następują skoki napięcia i ono przygasa.



Fabuła jest płynna, atmosfera lekka, całość dosyć przystępna. Wszystko opowiedziane z dużym przymrużeniem oka. Lekko zwariowane, ciut przerysowane, mocno wyzwolone.

Aktorzy amatorscy, ale nie przeszkadzają w odbiorze filmu. Humor rozładowuje ewentualną spinę tudzież obrzydzenie lub oburzenie widzów. Bo...



"Shortbus" balansuje na granicy zwykłego porno, a czasem tę cienką granicę przekracza. Jednak jest tu jakiś sens. W tym wszystkim rozchodzi się o mocno nietypowe - ale jednak - o problemy bohaterów. I wszystko byłoby w porządku, gdyby odważne sceny nie były nadużywane.

Niestety, z czasem przestaje z nich cokolwiek wynikać, treść gdzieś się mocno plącze, staje się niewyraźna, zamotana. Niektóre wątki się urywają, inne banalizują. Nic więc dziwnego, że wszystko sprowadza się do wysłodzonego, do bólu ładnego, mocno kiczowatego zakończenia.



Shortbus
reż. John Cameron Mitchell, 2006

Moja ocena: 4 /10

7 komentarzy:

  1. Może cie to zaciekawi, reżyser przygotowywał film przez wiele miesięcy powtarzając z aktorami metody stosowane przez John Cassavetes. Ten film ma niewiele wspólnego z porno, oprócz pewnych części ciała w kadrze. Film pornograficzne są robione tak aby odbiorca mógł jak najdokładniej wszystko zobaczyć, a patrząc uzyskać fizyczną satysfakcje. Naprawdę nagość nie równa się pornografii. Wszystko zależy od tego jak jest to pokazane. Można nawet zaryzykować twierdzenie o pornograficznej reżyserii, np. "Zaginiona autostrada" jest zrealizowana bardziej w poetyce porno niż "Shortbus". Taki paradoks.

    OdpowiedzUsuń
  2. Myślę, że między pokazywaniem nagości a aktu płciowego jest różnica. Tym bardziej, że mamy tu nie tyle tradycyjną kopulację, co seks grupowy, oralny, masturbacje, stosunek gejów i inne dewiacje i zwierzęce zachowania.

    OdpowiedzUsuń
  3. "zwierzęce zachowania" - no właśnie o to chodziło, mamy patrzeć na nich jak bohaterów filmu przyrodniczego, ale zamiast onanizującej się małpy, czy uprawiających seks waleni mamy ludzi. Mamy naturalizm, kamera pokazuje wszystko, ale nie robi tego w celu podniecania widza (choć pewnie niektórych to podnieca). Zwróć uwagę, że niektóre z postaci korzystają z pornografii, co ma stanowić kontrast dla tego jak widzimy bohaterów. Pornografia kontra naturalizm.

    OdpowiedzUsuń
  4. Więc jeszcze raz, ale wprost. Ukazywanie aktu seksualnego, nie równa się pornografii. A brak widocznych genitaliów nie oznacza, że nie obcuje się z nią, np. w japońskich filmach pornograficznych genitalia są zasłonięte, albo zamazane. Ale to wciąż porno.

    Teraz jaśniej?

    OdpowiedzUsuń
  5. Dużo jaśniej :-))

    Zgadzam się.

    OdpowiedzUsuń
  6. Zobrazowane rozwiązłe zachowania seksualne to właśnie pornografia, czy to w literaturze, malarstwie czy w filmie. Genitalia nie muszą być pokazane, aby dzieło było pornograficzne, choć ten pogląd jest uwarunkowany kulturowo i zmienia się wraz ze społeczeństwem.

    Faktem jest, iż Shortbus jest pornograficzny. Jedynie ludzie są przesyceni hard porno, już mocno znieczuleni, ale też ciekawi. Artyści z kolei często usprawiedliwiają robienie porno... robieniem porno właśnie (tj. sięgamy dalej, bo porno już i tak jest powszechne). Żołnierze mordują niosąc demokrację, a inni w imię bogów. Kultura? Kto by się przejmował, ropa najważniejsza.

    OdpowiedzUsuń