Baby, ach te baby.
Zachęceni cyckami na plakacie młodzi i starzy, łyse dresy, mądrzy i głupi Polacy gremialnie maszerują do kin na nowy film Marka Koterskiego. Już od pierwszych minut, gdy z ekranu pada pierwsze, klasyczne "kurwa", słyszy się ryk spadającej z foteli młodzieży. Później, gdy bohaterowie filmu jadą, nic się nie dzieje, tylko jadą, nie wysiadają wcale z samochodu, mija godzina, wciąż jadą i gadają, młodzież zasypia i przebudza się tylko na dźwięk ulubionego, staropolskiego słowa. Reasumując - dobrze zareklamowany film, chętnie oglądany w kinach, zbija kokosy, więc przed pójściem na seans najlepiej upewnić się, że na wybraną przez nas godzinę na sali nie będzie prawie nikogo, aby w spokoju móc obejrzeć "Baby".
Sam utwór całkiem niezły. Bohaterowie, choć co prawda nie dojeżdżają do żadnego celu, nic się w nich nie zmienia, nie potrafią spojrzeć z innej perspektywy niż ich, wąska, własna, odrobinę wypaczona, to sama podróż przez rozmowę jest dostatecznie wartościowa, aby na ekran mogły wypłynąć liczne żale samców. A, moim zdaniem, najlepsze w tym wszystkim jest to, że obraz Koterskiego wytyka przywary i dziwaczne zwyczaje kobiet w sposób, który jednocześnie ukazuje ułomności oraz krótkowzroczność przedstawicieli płci, która je wypowiada (mężczyzn).
Całość ogląda się dobrze, bo styl rozmowy bohaterów jest literacki, niezwyczajny. Drugi (Robert Więckiewicz), szczególnie na początku, mówi dokładnie tak, jak Adaś Miauczyński w "Dniu Świra". Pierwszy (Adam Woronowicz) to filozof posiadający nie tylko sporą wiedzę o świecie, ale także własne na jego temat przemyślenia. W efekcie ich dialog to chwilami żywcem wyrwane tematy z podręcznika do psychologii, monologi frustratów oraz żale mężów z kilkunastoletnim doświadczeniem. Ponadto w dziele Koterskiego znajdują się sceny utrzymane w poetyce onirycznej oraz elementy dodające wydarzeniom znaczenia metaforycznego. Zachowania kobiet są mocno przerysowane tak, by potwierdzały teorie, które padają na ich temat w samochodzie.
Całość dla mnie zdecydowanie zabawna, ozdobiona barwnymi teksami i delikatnym, prawie niesłyszanym podkładem z fragmentów utworów Chopina. Film w miarę równy, choć mógłbym wskazać jeden przestój, który w tak skonstruowanej fabule szczególnie daje się odczuć.
Warto zobaczyć.
Baby są jakieś inne
reż. Marek Koterski, 2011
Moja ocena: 6 /10
Jak dla mnie-rewelacja !!!
OdpowiedzUsuńto dobry film. mógłby być lepszy, gdyby Koterski uwierzył w formę, gdyby poszedł o jeden tyci-tyci krok dalej. Kroję reckę o Babach.
OdpowiedzUsuń