piątek, 31 marca 2017

Przegląd obejrzanych - MARZEC 2017

W minionym miesiącu obejrzałem sporo bardzo ciekawych filmów...

Po kolei, od najgorszego do najlepszego:


Wakacje pana Hulot  (1953) reż. Jacques Tati
★★✰✰✰
Specyficzny – to jedyne, co dobrego mogę powiedzieć o tym filmie. Co prawda, może podobać się jego wakacyjny nastrój i słoneczny świat wybrzeża Francji, ale nie oferuje on niczego, poza tym. Na pewno jest jakiś, pełen charakterystycznego humoru, być może nawet będącego inspiracją dla Chmielewskiego („Nie lubię poniedziałku”), lecz scena za sceną, a raczej skecz za skeczem, miałem wrażenie, że jest to zupełnie o niczym. Dodatkowo wydarzenia, o ile tak to można w ogóle nazwać, nie rozgrywały się dostatecznie dynamicznie i szybko, a z każdego kolejnego zupełnie nic nie wynikało dla dalszej części filmu. Do tego, w wykonaniu razi sporo niedoróbek (nawet 25 lat starszy Chaplin był lepiej wykonany). Koniec końców, ten film, jako całość, jawi się jako kiczowata komedyjka. Jak dobrze, że przyszła francuska nowa fala.
Les Vacances de Monsieur Hulot, Francja

Trzy dni  (1991) reż. Sharunas Bartas
★★✰✰✰
Od początku w oczy rzuca się słaby montaż i ponure przestrzenie zachodniej części upadającego ZSRR. Nic się nie dzieje, nie wiadomo, o co chodzi, a wydaje się, że nie chodzi o nic. Nie było wprowadzenia, ba, nawet nie było ani jednego bliższego kadru, abyśmy mogli zobaczyć, jak wyglądają główni aktorzy. Pierwsze pół godziny tylko jacyś ludzie chodzą po ekranie w tę i we w tę. Trudno nawet nazwać ich bohaterami, bo nikt ich nie przedstawił. Całość jest piekielnie wymagająca. Choć stanowi spójny artystyczny obraz, w którym udało się uchwycić pewne emocje i stany ducha, trudno mi to kupić. Jest zbyt dosłownie, zbyt łopatologicznie. Gdyby chociaż była tam odpowiednio dobrana muzyka, lepsze zdjęcia, lepsza reżyseria. Doceniam treść, nie pochwalam za formę - smutne, postne kino.
Trys dienos, ZSRR

Pod piaskiem (2000) reż. François Ozon
★★✰✰✰✰
Na początku, atmosfera tajemnicy i niepokoju zapowiadała historię a'la "Basen". Film jednak okazał się klasycznym dramatem, głęboko wchodzącym do umysłu bohaterki. Swoistym studium traumy, tudzież szoku. Niestety, autorzy scenariusza miotali się równie bardzo, co główna bohaterka. W efekcie, był to obraz mało zwięzły i uporządkowany, choć przejawiał całkiem spore ambicje.
Sous le sable, Francja i in.

Sława (1980) reż. Alan Parker
★★✰✰✰✰
To film z gatunku tych kultowych, choć niezbyt artystycznie zaawansowanych. Oddaje nastrój tamtych lat, jest obrazem tamtego pokolenia. Ogląda się go doskonale, zawiera kilka świetnych scen, ale jako całość, niewiele pod względem treści ma do zaoferowania. Scenariuszowi można zarzucić całą masę uroszczeń, płycizn, a wykonaniu delikatnego szpanerstwa. Ot, takie lekkie, proste i przyjemne kino. Jako dzieło popkultury, „Fame” jest warte odnotowania, a – jeżeli ktoś lubi takie produkcje – również obejrzenia.
Fame, USA

Poezja (2010) reż. Chang-dong Lee
★★✰✰✰✰
Egzotyczni bohaterowie i ich decyzje, które trudno zrozumieć. Siląca się na mądrość i piękno fabuła. Jednak zbyt rozwlekła, z wieloma zbędnymi scenami i ujęciami. Zbyt wiele wątków, które zbyt mało mają ze sobą wspólnego. Słaba, zbyt otwarta końcówka. Ciekawa treść i postać głównej bohaterki, nie do końca udana reżyseria, scenariusz i wykonanie.
Shi, Korea Południowa

Wynająłem płatnego mordercę (1990) reż. Aki Kaurismäki
★★✰✰✰✰
Bardzo chłodny, specyficzny nastrój filmu. Przerysowane, nieco karykaturalne postaci głównych bohaterów. Pełne czarnego humoru ich wybory, całe sceny i rozwój fabuły. Jest to na pewno coś nietypowego, oryginalnego. Poza tym, podobały mi się matowe kadry, pełne pastelowych kolorów i głębokich czerni. Wyglądało to bardzo plastycznie i było ładnie kadrowane. Sama treść była przewidywalna, choć częściowo wynikało to ze stylu filmu i charakteru głównego bohatera. Historia miała sens, choć nie była jakoś specjalnie głęboka.
I Hired a Contract Killer, Finlandia i in.

Pamiętnik filmowy Igi C. (2000) reż. Iga Cembrzyńska
★★✰✰✰ 
Rarytas dla fanów - takich jak ja - zakochanych w Gzowie i filmach Igi i śp. Andrzeja. Magia przyrody, zmiany pór roku, beztroska, przemijanie. Warto dla każdej kolejnej sceny w łódce lub pod kwitnącą wiśnią. Oglądając, cieszę się jak As.Wszystkim, którzy jeszcze nie znają twórczości A. Kondratiuka, gorąco polecam "Cztery pory roku", "Wrzeciono czasu", "Słoneczny zegar", "Gwiezdny pył"...
dokumentalny, krótkometrażowy, Polska

Manchester by the sea (2016) reż. Kenneth Lonergan
★★✰✰✰
Bardzo solidnie wykonany i przemyślany. Przekonują jego bohaterowie i świat przedstawiony, dzięki czemu ogląda się dobrze. Całość ma sens, choć nie porywa, bo brakuje jej pazura… a może tej wręcz matematycznej dokładności znanej z „Margaret”? Może jakiegoś szczypania i denerwowania widza podczas seansu? W każdym razie, dobry film.
USA

Gorączka złota (1925) reż. Charles Chaplin
★★✰✰✰
Dzięki takim filmom sztuka filmowa się rozwijała i zyskiwała rzesze fanów. Jest to historia napisana ku uciesze gawiedzi, czysta rozrywka oprawiona w ładną historię o czymś. Sposób jej opowiedzenia, otwartość, prostota, czytelność sprawiają, że film broni się nawet dzisiaj, już prawie 100 lat od premiery. Zaskakuje bardzo dobre, dopracowane wykonanie. Bardzo łatwo dać się porwać tej konwencji i polubić film Chaplina.
The Gold Rush, USA

As w potrzasku (1951) reż. Billy Wilder
★★✰✰
Łatwy i przyjemny film dla mas. Jednak jego scenariusz jest klasyczny, wręcz wzorowy. Podejrzewam, że na podstawie tego filmu, prowadzono zajęcia w szkołach filmowych, a inni scenarzyści się na nim wzorowali. Są tu ciekawi bohaterowie, jest oryginalny pomysł na fabułę, intryga, dobre dialogi, odrobina dramaturgii i przemiana głównego bohatera. Całość, choć niespecjalnie głęboka, to porusza ciekawe i uniwersalne tematy przy użyciu dość widowiskowej historii. W pełni zasłużone miejsce na liście klasyki Hollywood. Warto zobaczyć!
Ace in the Hole, USA


FILM MIESIĄCA:




Zakazane zabawy (1952) reż. René Clément
★★
Prosty, szczery i piękny film. Z jednej strony, los dziecka w czasie wojny. Z drugiej, życie na francuskiej wsi, przypominające odrobinę „Samych swoich”. Z trzeciej, spotkanie niewinnych dzieci z tajemnicą śmierci i pytaniami o dusze, zbawienie ludzi i zwierząt. Wreszcie, przyjaźń, a może nawet jakieś pierwsze dziecięce zauroczenie. Można się i pośmiać, i wzruszyć. Całość dobrze zagrana, sfotografowana i wyreżyserowana. Jedna z możliwych interpretacji tytułu, czyli zakazanych zabaw, oryginalna, zapadająca w pamięć.
Film został wyróżniony znakiem jakości "KYRTAPS Poleca!", przyznawanym od ponad 10 lat mało znanym filmom, wyróżniającym się pod względem artystycznym.
Jeux Interdits, Francja


1 komentarz:

  1. W "Wakacje pana Hulot" jest spory ładunek goryczy, smutku, co zwłaszcza widać w kolejnych filmach. Bohater co może nie za bardzo widać, szuka kobiety, ale w każdym, poza ostatnim z nim, mija ją przegapia, ale co widać w każdym filmie jest do kobiety szarmancki.

    Innym wielkim tematem, tu akurat jeszcze nie tak wyrażenie zarysowanym, to francuskość, tradycjonalizm kontra nowoczesność. I pewna fascynacja tą nowoczesności. Może to nie widać, ale Tati bardzo inwestował w nowinki filmowe, do tego stopnia, że niektórych jego filmów nie dało się wyświetlać w starych kinach.

    OdpowiedzUsuń