Moim zdaniem, warto obejrzeć najnowszy film Abbasa Kiarostamiego, laureata znaku jakości "KYRTAPS
Poleca!" za film "Smak wiśni" z 1997 roku. Zdziwiło mnie niskie do tej
pory zainteresowanie produkcją z 2012 roku oraz jej bardzo słaba średnia
ocen w serwisie FilmWeb.pl, więc postanowiłem napisać tutaj kilka słów, aby
zachęcić do obejrzenia tego filmu.
Oczywiście, jak to w przypadku wszystkich filmów reżysera z Iranu,
nie jest to łatwe, fajne i widowiskowe kino. W zasadzie, oglądając "Like
Someone in Love", ma się wrażenie, że nic się nie dzieje. Całość składa się z zaledwie kilku długich, powolnych scen pełnych spojrzeń i spokojnych
dialogów. Jednak cierpliwy widz z łatwością wciągnie się świat Akiko i z
przyjemnością będzie obserwował to, co dzieje się między młodą prostytutką oraz
jej klientem, który podaje się za jej dziadka i tak też zaczyna się zachowywać.
Bardzo ciekawe interakcje i nieoczywiste emocje ukazano w tym
wyrachowanym, pełnym gracji, bardzo
japońskim(!) filmie. Kolejne ujęcia zdają się nie mieć granic, lecz płynnie
przechodzą w kolejne. To samo tyczy się scen.
Do tego mamy do czynienia tutaj z bardzo solidnym wykonaniem, z
dobrym aktorstwem i reżyserią wysokiej klasy. Może całość pewnej części ciała
nie urywa, ale jest to bardzo porządne kino z niebanalną treścią, utrzymane w
wyrazistym stylu narracji.
Like Someone in Love
reż. Abbas Kiarostami, 2012
Moja ocena: 7 /10