Południowi Słowianie wielokrotnie zasłynęli ze zwariowanego i wesołego podejścia do spraw trudnych, a nawet ostatecznych. Typowymi, szerzej znanymi przedstawicielami postrzelonego, bałkańskiego kina są obrazy Emira Kusturicy, z jego „Undergroundem” na czele. „Piękna wieś pięknie płonie” doskonale wpisuje się w taką poetykę. Tu również bohaterowie przewracają się o świnie, a sceny ich śmierci przesiąknięte są humorem, któremu towarzyszy poczuciem godności i honoru.
Film opowiada o bratobójczej walce, ale bohaterowie, uwięzieni w śmiertelnej pułapce, zamiast umierać z przerażenia, żartują, tańczą i śpiewają. Nikt nie próbuje tu wskazywać, kto jest katem, a kto ofiarą. Film pokazuje tylko, jak przyjaciel morduje przyjaciela, jak szwagier strzela do szwagra. Nikt nikogo nie ocenia. Tutaj nie ma dobrych i złych. W zasadzie jest jeden naród, dzieci marszałka Tito, które, choć śpiewają te same pieśni, to walczą ze sobą.
Film otwiera kapitalna, symboliczna scena. Marszałek Tito, podczas oficjalnego otwierania tunelu, przecinając czerwoną wstęgę rozcina sobie nożyczkami palec. Fontanna krwi tryska na stojącą obok dziewczynkę, a orkiestra przestaje grać. Dalej jest jeszcze lepiej... choć nie wszystko.
W scenariuszu panuje straszny chaos. Trudno się odnaleźć w tych wszystkich szybko biegnących wydarzeniach. Trudno się połapać, co rozgrywa się w jakim czasie. Co jest retrospekcją? Co dzieje się teraz? A w ogóle, to kto jest kim? Przez to pierwsze pół godziny to nie serbski, ale „czeski film”. Mimo tego całego zamieszania, ogląda się go znośnie, a gdy już przebrnie się przez ten bałagan i zacznie się kojarzyć kto jest kim oraz kiedy pokazany jest jako dziecko, kiedy w czasie wojny, a kiedy po niej, wszystko zaczyna się rozjaśniać i wciągać.
Film otwiera kapitalna, symboliczna scena. Marszałek Tito, podczas oficjalnego otwierania tunelu, przecinając czerwoną wstęgę rozcina sobie nożyczkami palec. Fontanna krwi tryska na stojącą obok dziewczynkę, a orkiestra przestaje grać. Dalej jest jeszcze lepiej... choć nie wszystko.
W scenariuszu panuje straszny chaos. Trudno się odnaleźć w tych wszystkich szybko biegnących wydarzeniach. Trudno się połapać, co rozgrywa się w jakim czasie. Co jest retrospekcją? Co dzieje się teraz? A w ogóle, to kto jest kim? Przez to pierwsze pół godziny to nie serbski, ale „czeski film”. Mimo tego całego zamieszania, ogląda się go znośnie, a gdy już przebrnie się przez ten bałagan i zacznie się kojarzyć kto jest kim oraz kiedy pokazany jest jako dziecko, kiedy w czasie wojny, a kiedy po niej, wszystko zaczyna się rozjaśniać i wciągać.
„Piękna wieś pięknie płonie” to mocne kino niepozostawiające widza obojętnym.
Całość, choć jest zdystansowana, to dosadna.
Gdyby nie bałagan na początku, należałby ocenić ten film jeszcze wyżej, gdyż to jeden z lepszych obrazów o wojnie, jakie widziałem.
Zdecydowanie warto zobaczyć!
Piękna wieś pięknie płonie
reż. Srdjan Dragojević, 1996
Moja ocena: 8 /10
Kurcze srednio lubię takie filmy. Jeżeli trzeba sie zagłebiać i zastanawiać o co chodzi, już w trakcie filmu.
OdpowiedzUsuń